Przejdź do głównej zawartości

Pierwsze o czym pomyślałam na myśl o słowie.. 3/30

PYCHA

...to moje ulubione Maślane bułeczki :)

Mój mały wewnętrzny chochlik szepcze, 
iż to arcy pysznie i dobrze o mnie świadczy
 skoro tak słabo reaguję na to słowo ;)

Oczywiście nie jest to blog kulinarny i raczej mało prawdopodobne aby kiedyś do takowego miana pretendował, pomimo naturalnego kobiecego instynktu do pichcenia. Jestem raczej smakoszem (zwłaszcza odkąd zaprzestałam palić i uczę się smaków na nowo), niż twórcą, a bardziej nowalijką kulinarną pokornie wertującą pysznościowe przepisy. Pichcę w nadziei, że uda się uzyskać efekt zbliżony do oczekiwanego i poziomie nieco wyższym niż u bohaterów ironiczno-pseudo-kulinarnych programów ;)

W gotowaniu najbardziej lubię sam akt przygotowywania. Wzorem TV kucharczyko-prezenterów bawię się w przygotowanie wszystkich składników wydzielonych w osobnych miseczkach. Kroję, albo siekam, odważam, miarkuję zapełniając kolejne naczynia, które stawiam na blacie równiutko jak do zdjęcia, skreślam w myślach wymagane pre-czynności. I tylko lampy błyskowej i szkiełka kamery brakuje. W myślach mówię do niewidzialnej publiki, że potrzebują: 

500g mąki
2 żółtka
50g drożdży
1 opakowanie 
cukru wanilinowego (około 16g)
100g cukru
250g mleka
60-80g masła 82%

I polecam zaopatrzyć się w dodatkowe ekstra jajko do posmarowania bułeczek przed włożeniem do pieca i ekstra mąkę do oprószenia stołu, na którym będzie możliwe kulturalne wyrobienie ciasta. 

Uśmiecham się wachlując ręką nad uszykowanymi wiktuałami, rada, że wszystko jest. Biorę garnek, do którego wsypuję cukier klasyczny i wanilinowy, wcieram drożdże i zalewam mlekiem. Gotuję wszystko przez około trzy minuty mieszając w rytm melodyjki z reklamy pewnego popularnego oleju.

Dodaję mąkę, żółtka, masło. Wyrabiam ciasto, aż będzie gładkie i mięciutkie, lekko klejące. Następnie przekładam je do miseczki z mąką, i przykrywam ściereczką z nadzieją, że wyrośnie w ciągu około 30 minut.

Ciasto rozwałkowuję na stole na grubość 1-1,5 cm, następnie szklanką, albo kufelkiem od piwa "wycinam" profesjonalne pierożkowe kółka. Z ciastowych kółek formuję kuleczki, układam je na blasze do pieczenia uprzednio wyścielonej papierem do pieczenia pierniczków.

Kuleczki maluję po główkach extra jajkiem rozbełtanym w misce i przykrywam ściereczką na kolejne 15 minut. W tym czasie ustawiam piekarnik 200C. Kiedy kuchenny kurczak-minutnik zapieje wkładam blachę do pieca na około 20-25 minut.

Z podanej ilości wychodzi mi około 18 przepysznych rumianych bułeczek :)

Wpis z okazji trzeciego blogowego dnia u Maknety :) 

Pozdrawiam Was 

PrzePysznie :D 

Juju



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Poezja z lat 2000 - 2013

Postanowiłam zebrać wszystkie moje wiersze napisane w latach 2000-2013, które niegdyś umieściłam na tej stronie w różnych postach i czasach w jednym wspólnym poście tak, aby oddzielić moją poetyczną twórczość. I wyznaczyć nowy etap.  Kolejność jest luźna i nie zawsze chronologiczna, nie które z pierwszy moich wierszy opatrzone są konkretnymi datami w latach późniejszych roczniki zacierając się. Pozostaje spójny okres w jakim powstały i zbliżona tematyka poszukiwania siebie opartego od wrażliwe sensoryczne odczuwanie. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła wydać moje wiersze w postaci tomikowej na pięknym pachnącym drukiem papierze. Z grafikami lub zdjęciami o tematyce współgrającej z emocjami poetycznymi.  Kilka pomysłów chodzi mi po głowie. Nie mniej aby projekt ten miał miejsce potrzeba czasu, cierpliwości i pracowitości.  Zapraszam serdecznie do zapoznania się :)

Prawo Jazdy - wielka mała rzeczy - czyli jak sprawić, abym mityczne B stało się Twoim udziałem :]

Odebrałam plastikową kartę za równowartość banknotu stuzłotowego, licznego stresu egzaminacyjnego, nieskończenie długiego wyczekiwania i nadziei, że wszystko uda się i stanę się dobrym, odpowiedzialnym kierowcą. Magiczna karta, dzięki której ostatecznie uprawomocniła się moją mobilność. Cudowne marzenie stało się rzeczywistością, a w tle chóry anielskie i lukrowane konfetti – jak na finałach mistrzostw świata czy innych zawodów sportowych. Zzzzzzzzytttttt [dźwięk zatrzymanej kasety wideo i wciśnięty przycisk reverse << ] Znasz to uczucie? Wyobraź sobie przez chwile, że jesteś kukiełką, kolorową pacynką, która bierze udział w wyścigach. 

Krótko i na temat. Czy uda mi się temu sprostać? 5/30

Prostota nigdy nie była dla mniej najłatwiejszą sprawą do ogarnięcia. Tak jak uwielbiam spisywać listy małe i duże, ponieważ dodają mi pewności, że moje plany można rozłożyć na poszczególne atomy i dzięki temu potrafię je skutecznie zrealizować,  tak odczuwam wielką antypatię do łatwych rozwiązań. Irracjonalny niespójny Mikroabsurd .  Nie chodzi tylko i wyłącznie o to, że uważam, że trudne rozwiązania są bardziej wartościowe, ponieważ niosą ze sobą serię mniejszych łamigłówek, których rozsupłanie daje większą satysfakcję.  Chciałabym, aby to było takie oczywiste, wówczas radowałabym się z mojego geniuszu świadomie wybierającego trudniejszą drogą, która jest w stanie bardzie udoskonalić i rozwinąć mnie.  Zupełnie tak jakbym nie wierzyła, że proste może być naprawdę najbardziej proste i wcale nie musi być złe, zaś jeszcze częściej okazuje się najlepszym rozwiązaniem. Jest to jeden z tych tematów odnotowany na moich „listach”, który rzewnie zawodzi i domaga się szczególnej uwa