Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2010
7/07/2015 Zauważyłeś, że jest coś ulotnie podobnego w pisaniu na klawiaturze i powolnym stąpaniu po biało czarnych fortepianowych kamyczkach? Nie wiesz tego, ale najbardziej lubię pisać mając pod powiekami delikatne pląsanie czystego dźwięku niezakłóconego ubarwioną puentą. Myśli spokojnie przenikają przed oczami i są inne, niż te, które na co dzień tak zimno i bezdusznie mrożą racjonalne decyzje. Słowa swobodnie wypełniają białymi literkami niebieskie tło pulpitu… Kiedyś marzyłam, aby mieć starą maszynę do pisania. Wyobrażałam sobie, że siedzę gdzieś daleko sama, na jakieś kolorowej łące. Nad głową mam jasno błękitne niebo. Białe wełniaste chmurki suną spokojnie, kręcąc pod anielskimi stópkami, a wiatr łagodnie szeleści soczyście zieloną trawą. Zieleń pomazana kolorowymi kwiatkami dotyka moich bosych stóp. Uśmiecham. Maszyna do pisania jest zwykła, czarno-srebrna z wystającymi ząbkami, topornymi przekładniami i błyszczącymi miedzianie korbkami do przewijania papieru. Klawisze do

z 2002r. przepisane z przypadkowej kartki – „Nion”

Pragnąc dotyku wody schyliła po płatki wrzosu. Klucz do Niemej Krainy Siedmiu Światów. W tamtej chwili nie wiedziała jeszcze jak wiele sił i wiary będzie potrzeba u kresu tej Drogi. Szepty otwierające wszystkie zamki… „Im więcej do mnie docierało, tym silniejsza stawała się Pokusa przetrwania, wiotkie delikatne życie o najcieńszej z możliwych linii, tak proste do przerwania nie poddawało tak łatwo. Mawialiśmy o niej Instynkt, nie znała litości. Nawet dla mnie… Dzieci Bogów… Smoków Jasnych Zmierzchów, Brunatnych Fal północnego brzegu Niemej Krainy – nie mieliśmy wyboru. Nie znałam domu, od lat uciekałam przed przeszłością jeszcze bardziej lękając tego, co miało dopiero nadejść. Nikt nie potrafił powiedzieć mi, co tak naprawę przerażało mnie najbardziej. Wiecznie bojaźliwi, iż zniszczę ich świat, wiarę i nadzieję – byłam przeklęta – nie wiedziałam, że posiadam taką moc… Poranek przyniósł jawę całego tragizmu. Kiedy myślałam, że szczęście jest wrzosowym cieniem na dnie poprutej sakiewki.